Kurs bankowy, czyli jaki? Wygrać z bankiem i frankiem cz. II
W kolejnym wpisie z serii poświęconej kredytom „frankowym” przyjrzę się mechanizmom, jakie stosowały banki przy przeliczaniu walut. Jak wskazałem wcześniej, rzeczywisty obrót w ramach tych kredytów odbywał się wyłącznie w złotych. Bank wypłacał pieniądze w polskiej walucie, w taki sam sposób konsument spłacał ten kredyt. Mimo to, każdorazowa kwota określana była… we frankach szwajcarskich! W jaki sposób bank wyliczał należność w złotych?
Zgodnie z treścią większości umów, franki przeliczane były po wewnętrznym kursie bankowym. Tym samym to od pracowników banku zależało, w jaki sposób kurs ten będzie powiązany z kursem międzybankowym czy kursem NBP. Jak okazało się w praktyce, kurs bankowy potrafił odbiegać od kursu NBP o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt groszy!.
Dla lepszego zilustrowania tej sytuacji powołam się na przykład z sierpnia 2011 r., kiedy wartość franka gwałtownie wzrosła. Oto zestawienie kursów stosowanych przez jeden z banków oraz kursu NBP:
Jeżeli miesięczna rata wynosiła 300 franków, a kurs był obliczany w czwartek, to klient musiał zapłacić 1275 zł. W wypadku obowiązywania kursu NBP do zapłaty byłoby jedynie 1185 zł. Różnica to niemal 100 zł, przy stosunkowo niewielkiej racie, na przestrzeni jednego miesiąca!
Jaki wniosek płynie z tego ? Bank w trakcie obowiązywania umowy kredytu zarabiał nie tylko na oprocentowaniu, nie tylko na wzroście wartości franka, ale też na zawyżaniu wysokości kolejnych rat poprzez stosowanie ustalonego wewnętrznie kursu.
Rozwiązania dotyczące przeliczania walut przez mBank i Millenium Bank zostały uznane przez sądy za naruszające interesy konsumentów i wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych. Analogiczne postanowienia umowne zawarte były też w umowach kredytowych proponowanych przez inne banki. Pomimo tego, większość z tych umów wciąż obowiązuje, a nadpłacone raty nie zostały klientom zwrócone..
Sprzeczność z prawem klauzul indeksacyjnych, czyli mechanizmu przeliczania franków na złote, to główny zarzut w pozwach przeciwko bankom. Jak wskazał Sąd Okręgowy w Toruniu,
Skoro bank może wybrać dowolne i niepoddające się weryfikacji kryteria ustalania kursów kupna i sprzedaży walut obcych, stanowiących narzędzie indeksacji kredytu i rat jego spłaty, wpływając na wysokość własnych korzyści finansowych i generując dla kredytobiorcy dodatkowe i nieprzewidywalne co do wysokości koszty kredytu, klauzule te rażąco naruszają zasadę równowagi kontraktowej stron na niekorzyść konsumentów, a także dobre obyczaje(…)
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden zabieg stosowany przez banki. Stosowały on dwa wewnętrzne kursy, kupna i sprzedaży, obowiązujące w zależności od interesu. Wypłacając kredyt (oczywiście w złotych!), stosowano kurs kupna, by kwota była jak najniższa. Natomiast każda spłata raty odbywała się po wewnętrznym kursie sprzedaży, co miało zmaksymalizować zyski. Prowadziło to do sytuacji, że już w dniu wypłaty kredytu sam kapitał podlegając spłacie był większy niż rzeczywiście wypłacone środki, gdyż kwoty te przeliczano po dwóch różnych kursach!
Na szczęście dla konsumentów, coraz więcej sądów dostrzega wadliwość stosowanych przez banki rozwiązań. Jednoznacznie krytycznie ocenia je też Prezes UOKiK, mający możliwość wyrażenia istotnego poglądu w każdej sprawie. Przyjęcie, że klauzule indeksacyjne nie wiążą konsumentów, może rodzić dwojakie skutki – albo potraktowanie kredytu jako wyłącznie złotówkowego, albo stwierdzenie nieważności całej umowy.
Szczegóły dotyczące możliwych rozstrzygnięć sądu w sprawach frankowych będą przedmiotem rozważania w kolejnym wpisie.